sobota, 1 listopada 2014

Rozprawka o książkach.

W encyklopedii termin „książka” oznacza dokument piśmienniczy, obszerny zapis ludzkiej myśli w postaci publikacji wielostronicowej o określonej liczbie stron. Wisława Szymborska powiedziała kiedyś: „Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”.
Czytając książki, poznajemy przeróżne historie. Jedne wydarzyły się naprawdę, a inne zostały napisane przez wyobraźnię autora. Rozrywka zapewniana przez czytanie, zaspokaja wrodzoną ciekawość ludzi. Czasami pomaga odpocząć od rzeczywistości, zapomnieć o przykrych wydarzeniach z życia.
Czytelnik może żyć życiem tysiąca ludzi, zanim umrze.(…)Człowiek, który nie czyta, ma tylko jedno życie.” Te słowa Georga R. R. Martina potwierdzają słowa Wisławy Szymborskiej. Ludzie czytający książki poznają tyle historii, że w każdej znajdą bohatera, z którym mogą się utożsamić. Dzięki temu żyją nie tylko swoim własnym, realnym życiem, ale także życiem swojego bohatera, w innym świecie.
Książki rozwijają wyobraźnię i kreatywność, w przeciwieństwie do filmów. Czytając, żeby zrozumieć tekst, w naszej głowie automatycznie tworzą się obrazy czytanej treści. Czytelnik widzi wszystko, całą akcję rozgrywającą się w książce. Oglądając film mamy to wszystko podane jak na tacy, Wyobraźnia człowieka zostaje wtedy zablokowana. Możemy zachwycać się pięknem obrazu, ale co potem? Czy nasza wyobraźnia pójdzie choćby krok dalej niż to co widzieliśmy w filmie?

Czy można nie wierzyć w słuszność twierdzenia, że „ Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”? Myślę, że przedstawione argumenty nie dają ku temu podstaw. Książki przecież towarzyszą na przez całe życie, od dzieciństwa aż do starości. Nie warto się przed nimi bronić, bo czynią nasze życie lepszym, ciekawszym i pełnym cudownych doświadczeń.

Agata Szeląg

Rozprawka o telewizji.

Telewizja to dziedzina telekomunikacji przekazująca ruchomy obraz oraz dźwięk na odległość. Od 1928 roku ten środek przekazu istnieje w naszym życiu. Z roku na rok powiększają się możliwości naszych odbiorników. Aktualnym trendem w naszych domach są telewizory 3D, które nadają obraz w trójwymiarze. Istnieją różne kryteria typologii telewizji. Jednak do najczęściej wskazywanych można zaliczyć podział telewizji ze względu na charakter, czyli telewizja publiczna i telewizja komercyjna. Te dwa kryteria mają w części dobry wpływ na odbiorców lecz telewizja publiczna jak i telewizja komercyjna są pod władzą korporacji, która dyktuje, co mają ukazywać danego dnia, dzieje się to pod całodobowym nadzorem. Tuszują zgodne z rzeczywistością aktualności unikając prawdy w większym stopniu.
Dziennikarz ,,Gazety Wyborczej” w 2006 roku stwierdził, że “Telewizja to dziurka od klucza niż okno na świat.” Zgadzam się z jego dokładnie przemyślaną tezą, mówiącą prawdę o znikającym
znaczeniu telewizji jako środku masowego przekazu. Telewizja ma zaspokajać najbardziej skryte pragnienia, jest do oglądania, a ściślej do podglądania. Tam znajdziemy wszystko, co chcielibyśmy zobaczyć, ale wstydzimy się o tym powiedzieć. Twórcy telewizyjnych formatów, po latach żałosnego błądzenia i przynudzania, wreszcie doszli do istoty rzeczy. Otóż siłą telewizji jest obraz. Nic, co jest statyczne, długie, oparte na słowie, nie wypada to dobrze. Liczy się to, co można zobaczyć, a ściślej - to, czego na co dzień zobaczyć nie sposób. Bo jest to szokujące, niezwykłe oraz zbyt obrzydliwe. Ludzie sięgają po pilota, włączają bez wartościową telewizję,która nie rozwinie naszej jaźni. Większość stacji telewizyjnych to kłamstwo na kłamstwie, a my się w tym zatracamy. Ludzi zaciekawiają programy ociekające zbrodnią, seksem, czyjąś kompromitacją. Im mniej jest to wszystko udawane - tym lepiej.
Tak naprawdę to telewizja była stworzona, by pomóc w łączności między ludźmi. Jest to środek masowego przekazu, który miał ukazywać ludzką naturę, kulturę, religię oraz rozrost naszej planety wzdłuż i wrzesz. Jednak teraz w większym procencie jest to zakompleksiony świat celebrytów, który robi nam wodę z mózgu. Dodatkowo w ostatnich czasach psychologowie dokładnie stwierdzili, że telewizja wbrew pozorom nie rozwija wyobraźni w odróżnieniu od książek. Dobrym przykładem jest, gdy mamy mądrą, wykształconą osobę, która słucha bredni ukazywanych niemal na każdym programie. W jej głowie zaczyna wszystko tracić sens, a to raczej nie ma pozytywnych skutków w realnym życiu. Telewizja teraz, a kiedyś to w ogóle dwa inne światy. Teraz w XXI wieku przejdzie wszystko, częściej są pokazywane słodkie kotki niż prawdziwe, interesujące wydarzenia, które mogą nam ukazać nasz świat, który jest piękny, lecz rzadko demonstrowany. Czasami zdarzają się “porządne” kanały telewizyjne, na których wypuszczane są programy zapierające dech w piersiach, zadziwiające pozytywnie oraz uczące nas więcej niż wszystkie słowniki świata. Jednak w dużym stopniu oglądanie telewizji zaburza nasze realia życiowe oraz może zmienić całkowicie nasze poglądy. Szczególnie działa to na nastolatków, którzy wchłaniają wytykane im defekty ciała. W każdej reklamie, serialu czy filmie są ludzie w większości po operacjach plastycznych. Młode pokolenia za wszelką cenę chcę upodobnić się do swoich idolów, niszcząc jednocześnie swój organizm i życie.
Mam nadzieję, że dokładnie stwierdziłem, że telewizja teraz to usytuowanie samych bredni na jednej stacji. W której rzadko przechodzą niecodzienne, znakomite, a co najważniejsze bezbłędne słowa dziennikarzy.


Oskar Król 

Hippisi i cierpienie?

Czym jest cierpienie i jak je scharakteryzować? Kiedyś było to dla mnie pytanie wymagające intensywnego myślenia, bo nigdy nie doświadczyłam żadnej większej przykrości. Jednak zacznijmy od początku.
Urodziłam się w hippisowskiej rodzinie w 1968 roku, wychowywałam się pośród zwierząt mieszkających w lesie niedaleko mego domu. Pierwsze kroki stawiałam na miękkiej trawie, wsłuchując się w szum wodospadu oraz śpiew kąpiących się w nim ptaków. Poznawałam gwiazdy wpatrując się nocami w rozświetlone nimi niebo. Wszystko było takie wyraziste, a zarazem radosne. Słuchanie winyli w swoim pokoju, granie w okolicznych barach, jeżdżenie starymi samochodami z tatą, spacery z przyjaciółmi nad jezioro, czy do lasu - na tym się wychowałam. W moim życiu nie było zła, nieszczęścia, cierpienia. Niektórzy nazywali mnie nawet "dzieckiem słońca". Wszystko zmieniło się po wyjeździe z ukochanego, rodzinnego miasteczka. Chciałam poznawać świat, pragnęłam sławy, spotkań z idolami, ryzyka. Czy kiedyś było mi źle? Nie, po prostu musiałam skosztować czegoś nowego, byłam ciekawska, taka natura. Nie brałam pod uwagę niepowodzeń życiowych. Dla mnie takie coś nie istniało. Zafascynowana własnymi planami, podniecona sławnym "Anielskim Miastem" rozpoczęłam swą podróż. Na początku szło cudownie, wszystko według planu. Zamieszkałam w przyzwoicie wyglądającej kamienicy, znalazłam pracę w niewielkim barze, jednak moje życie nie miało przebiegać spokojnie. Wszystko skomplikowało się po stosunkowo przyjemnym wydarzeniu, jakim był koncert mojej ukochanej grupy muzycznej. Ze zniecierpliwieniem czekałam na tą chwilę. Już jako kilkuletnie dziecko wyobrażałam sobie to show, a a teraz legenda sięgnęła tłumu i tak to się wszystko zaczęło. W przeciągu kilku dni moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Raz spotkałam się ze swoim idolem, cieszącym się złą sławą, później kolejny raz i kolejny. Tak mijały dni, tygodnie, miesiące... Wiedziałam doskonale w co się pakuję. Gwiazdy rocka to duże dzieci, które zatrzymują się na wieku nastolatka i potrzebują wiecznej opieki, aby nic sobie nie zrobić. Zostałam jedną z takich nianiek. Z początku było cudownie, spełniałam marzenia. Żyłam niczym Marylin Monroe, stąpałam w swym małym pałacu w wieczorowej sukni, byłam w świetle fleszy, miałam przy sobie osobę, która potrafiła mnie zrozumieć, pocieszyć, rozbawić. Więc co jest złe w całej tej historii? Zgubiłam się. Dziewczynka w rozpuszczonych blond włosach, biegająca radośnie na polanie pośród słodko pachnących kwiatków nagle gdzieś zniknęła. Z dnia na dzień bolało mnie to coraz bardziej. W życiu uczuciowym również zaczęło się psuć. "Dziecko słońca" utraciło swój dawny blask i wdzięczny uśmiech. Na bladych policzkach coraz częściej pojawiały się łzy, których gorzkiego smaku nie miałam okazji poznać nigdy wcześniej. Cierpienie... Ten obcy wyraz stał się być teraz taki bliski. Było mi tak pięknie smutno. Mąż będący ciągle w trasie, wracający kilka razy do roku będąc pod wpływem narkotyków, mała córeczka pytająca cały czas o tatusia i ta dobijająca samotność. W towarzystwie tylu osób byłam samotna i nieszczęśliwa. Dlaczego? Przecież sama tego chciałam. Chciałam sławy, pieniędzy, blasku fleszy odbijających się na moich brylantach, drogich kultowych wozów, którymi mogłabym jeździć w pełni księżyca po słynnych uliczkach starego Hollywood.
Tak było i tym razem. Dziecko zostawiłam z nianią i chcąc się zrelaksować wybrałam się na przejażdżkę po Bel Air. Słuchałam płyty Led Zeppelin, zastanawiając się nad przyszłością, kiedy zadzwonił telefon. Wyciągnęłam go pospiesznie z torebki i odebrałam.
- Halo? - Dłuższą chwilę nikt nie odpowiadał, panowała cisza.
- Alice, wracam do domu, cieszysz się kochanie? - Zaśmiał się, a ja już wiedziałam, że nie jest sobą.
- Nie dzwoń do mnie kiedy jesteś na haju! - Wykrzyczałam, nie dając sobie z tym rady. Tyle razy to z nim przerabiałam, tyle razy proponowałam odwyk, tyle razy walczyłam. Nic nie przynosiło skutków, powoli się poddawałam.
- To nie będę dzwonił, nie będę wracał, nie zobaczysz mnie! - Krzyknął, a mi mimowolnie zaszkliły się oczy. Mój ideał, ta legenda która skradła mi serce, teraz chciał mnie zostawić... A wszystko przez własne demony, z którymi jako typowy hedonista sobie nie radził i nie chciał radzić. Świat zatrzymał się na chwilę, a ja przyspieszyłam pod wpływem emocji, nawet nie patrząc na drogę. Krzyżówka, jasne, ostre światło i uderzenie oraz powiązany z nim huk. Obraz stawał się coraz bardziej niewyraźny, jakby za mglą. Do uszu dolatywały jednie dźwięki bicia serca, które z sekundy na sekundę ustępowały miejsca szumowi. Wiedziałam co się stało, przez głowę przeleciało mi jeszcze tylko pytanie.
"Boże, dlaczego ja?", a potem już tylko pustka, ciemność i nicość.
Obudziłam się w szpitalu, podłączona do pikającego sprzętu, leżąca na nieskazitelnie bielutkiej pościeli. Na kolanach czułam ciężar. Chciałam "zbadać" osobę, która je zajmowała, lecz nie miałam siły na podniesienie głowy z poduszki. Dłonią najechałam na włosy osoby, którą doskonale znałam. Steven obudził się i spojrzał na mnie jak na ducha, po czym na jego twarzy pojawił się słaby uśmiech, wyrażający więcej niż tysiąc słów.
- Alice, przepraszam. Przepraszam za to co powiedziałem, za to co zrobiłem. Ja się zmienię, dla ciebie i dla Chelsea. Wybacz mi. - Przytulił moją dłoń do swojego policzka. Uśmiechnęłam się tylko z nadzieją na lepsze jutro. Doskonale wiedziałam co mnie czeka. Radość i cierpienie. Przecież to jest nieodłączna część naszego życia. Radość przeplata się na przemian z cierpieniem pomagając nam tworzyć swoją własną, niepowtarzalną historię, pełną wzlotów i upadków.



Kinga Nowak

Biografia Julia J.

Temat: Wymyśl opowiadanie na temat własnej biografii. Napisz w nim o czasach, które dopiero nadejdą i o swojej dalszej nauce, i zrealizowanych planach.
(...)
Z czasem zmienię się na lepsze. Bynajmniej tak podejrzewam. Skończę z tym wszystkim co jest teraz. Będę się starała wszystko ułożyć jak najlepiej.
Mam nadzieję, że ukończę szkołę z bardzo dobrymi wynikami, co pozwoli mi na dostanie się do wymarzonego technikum. Technikum Architektoniczno - Budowlane w Warszawie, tam widzę swoją przyszłość. Chyba, że wypadnę troszkę gorzej, to wtedy pomyślę nad inną szkołą. Zapewne później będą studia. Tylko jeszcze nie do końca wiem jakie. Może w kierunku psychologicznym, a może architektury?
Gdy skończę już osiemnaście lat, zamierzam zostać wychowawcą na obozach. To jest coś naprawdę świetnego. Współpraca z dzieciakami daje mi mnóstwo satysfakcji, a przede wszystkim motywuje do nieustannej pracy.
Chciałabym też być wolontariuszką w szpitalach onkologicznych lub hospicjach.
W międzyczasie będę pisać swoje książki, które planuję kiedyś wydać. Może zrobiłyby jakieś zaskoczenie na czytelnikach. Albo zostaną lekturami szkolnymi, raczej nie tak nudnymi jak niektóre dramaty. Jednakże nie porzucę swojej pasji do fotografii. Cały czas będę ją szlifować. Kto wie, może jeszcze kiedyś będę robić sesje zdjęciowe dla modelek albo zdjęcia do filmu.
W planach także mam podróż do Paryża, Amsterdamu, Londynu, Afryki oraz Ameryki. Te miasta, kontynety są bardzo urokliwe i ciągnie mnie do nich jak pszczoły do kwiatów. Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzę tamte miejsca.
Kiedy już skończę szkoły, znajdę pracę, chciałabym wyjść za mąż. Za mężczyznę, który kochałby mnie nad życie oraz szanował tak jak ja jego. Byśmy stali przed ołtarzem i składali przysięgę małżeńską. Ja w ślicznej białej sukni i długim welonie, a on w granatowym garniturze z muszką lub krawatem. W niedalekim czasie po ślubie zamieszkalibyśmy w domu jednorodzinnym z dużym ogrodem, wypełnionym mnóstwem drzewek iglastych i rabatek z goździkami.
Jednakże, nigdy nic nie wiadomo. Nie wiadomo jak potoczy się moje życie. Co tak naprawdę się ze mną będzie działo. Gdzie rzuci mnie los?